Schizofrenia - przyczyny (?)
Oficjalnie - schizofrenia jest chorobą psychiczną. Najpoważniejszą, najbardziej zaburzającą funkcjonowanie człowieka. Osobiście uważam, że choroby psychiczne, a schiza szczególnie, są chorobami życia. Chorobami, czy zmianą zachowania, myślenia czy odczuwania emocji w wyniku doświadczeń życiowych połączonych z pewnymi predyspozycjami - głównie nadwrażliwością i zapewne (jak udowowdniono) podatnością genetyczną. Ale przede wszystkim przyczyny są środowiskowe, czyli płynące z doświadczanych relacji, przeżyć, sytuacji, emocji. Dużo zależy od pierwszych kilkunastu lat życia, kiedy to osobowość człowieka się ksztłatuje.
Ja np. nie doświadczyłam żadnej widocznej patologii w rodzinie. Jestem jedynaczką i na mnie zawsze koncentrowała się uwaga całej rodziny (rodzice też oboje jedynacy). Rodzice mieli jakąś swoją wizję mnie, którą ja realizowałam. Nawet nie wiedziałam, że można inaczej. Znalazłam wiec sposób na 'swoje' życie - fantazje. Już w przedszkolu gdy tylko się dało i był czas, uciekałam do swojego wyimaginowanego świata. Nikt poza mną nie miał tam dostępu. Najczęściej działo się to w łóżku przed snem, kiedy to też podświadomość jest najbardziej podatna na sugestie, mówiąc nawiasem (z czego nie zdawałam sobie wtedy oczywiście sprawy, ale był to czas, gdy byłam sama i nikt mi nie przeszkadzał). Myślę, że ten świat fantazji był wstępem do mojej schizofrenii. Żyłam tym światem bardzo długo, kilkanaście lat, odróżniając go od rzeczywistego. Póżniej głónym wątkiem tych fantazji była miłość, idealny partner.
W wieku 17 lat wydarzyły się w moim realnym życiu trudne wydarzenia związane z seksem, przemocowe. Nadal marzyłam o miłości. Niedługo potem zakochałam się w realnym mężczyźnie, żonatym. I tu czara się przelała - światy się pomieszały i wyszedł jeden wieki chaos, czyli psychoza. Pomieszanie tych swiatów, trauma, schudnięcie ogromnej ilości kilogramów (byłam bardzo otyła) z myślą, że gdy schudnę, w końcu będę godna mieć partnera. W końcu schudłam, ale pierwsze doświadczenia seksualne nie były przyjemne. Dostałam też wtedy walentynkę, nie wiadomo od kogo. To też było jednym z zapalników. Późniejsze nawroty schizy również krążyły głównie wokół zakochania w kimś. Było też trochę wątków religijnych.
Dzisiaj nie mam i nie chcę mieć partnera i jestem ateistką. Myślę, że dla mnie to najzdrowsze wybory. Na schizę cierpię od 2002 roku. Ostatnią poważną psychozę miałam w 2010 roku.